19 maja 2010, 23:47
Potrzebuję kobiety. Koniecznie. Nie do seksu. Tylko taką która mi wyjebie blachę w ten łysy łeb i powie: Emil. Ogarnij się.
Potrzebuję kobiety. Koniecznie. Nie do seksu. Tylko taką która mi wyjebie blachę w ten łysy łeb i powie: Emil. Ogarnij się.
Ile można żyć z dnia na dzień? 5 lat na 19 latka to mało? 5 lat olewania wszystkiego. Codziennego otumaniania się chemią i innym syfem. Jak mam się cieszyć z życia skoro jestem nim zmęczony. Totalnie wyczerpany. Teraz się śmiejesz. Mówisz sobie: Co Ty wiesz o życiu. Nic nie wiem. Kompletnie. Nie potrafię żyć na tym pierdolonym świecie. Pieprzone zero. Pierdole co raz o miłości skoro nigdy nie kochałem. Jestem wybrakowanym samcem który boi się kobiet i nie miał z nimi żadnych bliższych kontaktów. Codziennie patrzę w lustro i widzę podczłowieka z ryjem świni. Czuję się jakbym codziennie zdychał i ktoś mnie w ostatniej chwili reanimował. Zabić się? Okej. Powiedź jak. Jak, skoro jestem taką cipą która boi się śmierci. Żyję w swoim hermetycznie zamkniętym świecie do którego nie dochodzi żadne światło. Niestabilne życie w którym nie mam do kogo otworzyć ryja. Nikt nie chce mnie słuchać. Czuję się tak jakby pierdolony Bóg zamknął mnie w ciemnej norze z której krzyczę a nikt nie może mnie usłyszeć. Zmiany nastrojów. Od fałszywej euforii do prawdziwej rozpaczy. Wiesz co to znaczy budzić się z myślą ,że następny dzień będzie taki sam? Nic wartego zapamiętania. Kiczowaty film klasy B ze mną w roli głównej. Zaraz? Czy to możliwe? Żebym był duszą gdzieś indziej a ciałem gnił i starzał się tutaj? Czuję się jakbym był wariatem. Mam wyostrzony słuch... węch,wzrok. Widzę każdy szczegół. Wszystkiego. I czuję jakby mój łeb od natłoku informacji miał eksplodować. Może jestem wariatem? Może wymyślanie sobie scenariusza przebiegu rozmowy z nieistniejącym rozmówcą jest oznaką piźnięcia ? Nawet już nie potrafię płakać nad sobą. Nic we mnie nie ma. Wyschnięta studnia bez życia. Najlepiej być zawsze otumanionym. Po kleju czułem się jakbym był w innym świecie. Ale nie chce zaczynać znowu tego rozdziału. Wstydu. Bólu głowy. Braku samokontroli. Trzeba mieć dystans do świata, tak? To spróbuj go poczuć na moją skalę. I wiesz co? Wsadź sobie w pizdę carpe diem.
Tak siedząc i pijąc, liczyłem oczka w siatce ogradzającej moje ulubione tory kolejowe.
Nie można porównywać czyjś problemów do swoich. Każdy jest zupełnie innym człowiekiem. Jeden jest słabszy i bardziej podatny na życiowe tragedie drugi mniej mając wyjebane i idąc taranem. Dystans na wielką skalę nie jest wskazany. Można się znieczulić przez to na wszystko i traktować życie jak jakąś pierdoloną grę. Drażni mnie pewna rzecz. Ocenianie mnie przez innych. Chodź ja praktykuje to bez litości. Często przez ten niewyobrażalny dystans do pewnych spraw i nadnaturalne przejmowanie się nimi popadam ze skrajności w skrajność. Kompletnie nie rozumiem na czym polega życie. Zwierzęta żyją dla prokreacji. Więc my też ? Tylko dlatego ?
Zastanawiam się sam nad sobą. W tej chwili. Teraz. Chyba jestem strasznie zagubiony. Z jednej strony dziewczyna - ideał. Julka. A z drugiej strony inna dziewczyna do której zaczynałem coś czuć. Czuję się dwulicowo. To przez mój strach. Boje się uczuć Julki. A raczej Jej reakcji na wszystkie moje uczucia. Boje się bliskości. Boje się jej spojrzenia. Wszystkiego się boję związanego z Nią. A z drugiej strony spójrzcie. Jest ta druga dziewczyna. Może to wszystko robiłem na siłę? Na siłę chciałem się zakochać w tej drugiej? Co do Julki nie mam wątpliwości. Z tą dziewczyną chciałbym spędzić życie. Ale mój strach ma tak ogromną skalę paraliżując mnie przy każdej próbie zrobienia czegoś w kierunku bycia z Nią. A dzwoniąc i pisząc do tej drugiej dziewczyny nie czułem strachu. Wręcz przeciwnie. Radość w jakiejś tam skali i podekscytowanie. Ale to chyba nie było to. Na pewno nie.
Szczerze pisząc ,to nie chce mi się pisać bloga. Może by się chciało gdyby codziennie odwiedzało go tysiące ludzi. To trochę głupie i egoistyczne z mojej strony. Tak. Potrzebuje zainteresowania. Nikogo nie obchodzę . Czasami się zastanawiam czy prócz mojej najbliższej rodzininy będzie ktoś na moim pogrzebie. Chęć bycia gwiazdą rocka nie pozwala mi na śmierć i pozostanie zapomnianym. Kurwa. Chyba tylko żyję dlatego by robić karierę.